O powieści Zły Leopolda Tyrmanda – Rozdział 4
4. Zły a folklor
Spróbujmy przyjrzeć się najpierw temu, co sam Tyrmand ma nam do powiedzenia na temat Złego. W rozmowie z Wojciechem Wierzewskim mówi on:
„Zły był powieściową wersją ballady ulicznej, a nie thrillerem czy powieścią detektywistyczną (…) Zły to »czarna Mańka« na 700 stronach czysta literacka fantazja z gatunku »rynsztokowej klechdy« (…) Jeśli weźmie pan pod uwagę moje zainteresowanie jazzem, muzyką balladowo-rynsztokową wywodzącą się z folkloru wielkomiejskiej ulicy, to znajdzie pan łatwo dodatkowe uzasadnienie. Otóż prawda jest taka, że od najmłodszych lat pasjonowałem się folklorem ulicy. Chodziłem do kina na populistyczne filmy René Claira, czytałem liczne książki o tej tematyce. Uwielbiałem wręcz podsłuchiwać rozmowy, jakie w parkach prowadzili żołnierze romansujący z kucharkami. Chwytałem uliczne piosenki śpiewane przez dochodzącego amanta służących z sąsiedztwa, takie jak Dwunasta godzina na miejskim zegarze, ballady złodziejskie czy więzienne [1].”
I jeszcze ostateczna autorska ballada Złego sformułowana na skrzydełku obwoluty czwartego (1966) wydania: Zły wywodzi się z warszawskiego folkloru. Jest balladą miejską, romansem łotrzykowskim, nadwiślańską Operą za trzy grosze, współczesną »Czarną Mańką« rozbudowaną do wymiarów powieści, warszawskimi Tajemnicami Paryża. Ten rodzaj literacki polega na rzutowaniu fantastycznych, wysnutych z przechwałek, plotki i marzeń, czynów i uczuć na rzeczywiste, potraktowane tło krajobrazowe, obyczajowe, społeczne, mocno zakorzenione w czasie i przestrzeni” [2].
Z tych dwóch wypowiedzi wyraźnie widać, że Tyrmand źródła powstania Złego upatruje w zafascynowaniu folklorem wielkomiejskiej ulicy. Jego powieść byłaby rozbudowaną podwórkową klechdą, oparta o takie wzorce jak Czarna Mańka będąca tworem tegoż folkloru.
„W tym miejscu należy powiedzieć kilka słów wyjaśnienia na temat rozumienia współczesnego folkloru. Nie chodzi tu bynajmniej o folklor rozumiany jako twórczość wsi, lecz raczej jako część kultury ludowej, która rodzi się spontanicznie w grupach społecznych dla zaspokojenia ich konkretnych potrzeb, upowszechniła się drogą bezpośrednich kontaktów, a jej twórcami i współtwórcami są jej odbiorcy i nosiciele” [3].
Folklor współczesny charakteryzowałby się przede wszystkim czynną rolą odbiorcy w jego współtworzeniu, w przeciwieństwie do folkloru historycznego przenoszącego formy już zastane, niezmienne. Folklor wielkomiejskiej ulicy byłby wtedy specyficznym rodzajem folkloru środowiskowego. Reprezentatywne dla tego folkloru są żarty, anegdoty, opowieści z życia i sensacje, współczesne wyrażenia paremiologiczne, liczne odmiany pieśni, itd. [4]
Właśnie w tej grupie mieściłyby się wymienione przez Tyrmanda podniety twórcze, które doprowadziły do powstania Złego, a więc wspomniana wyżej czarna Mańka, opowieści żołnierskie, piosenki uliczne, ballady złodziejskie i więzienne.
Leopold Tyrmand wymienia tu również populistyczne filmy René Claira i książki o tej tematyce. Dowodzi to jasno, że nie odróżnia on tworów kultury ludowej od tekstów kultury masowej. Dionizjusz Czubala, badacz folkloru współczesnego, pisząc o potrzebie rozróżniania kultury masowej i ludowej zauważa, że ta pierwsza powstaje w drodze celowych działań państwa lub instytucji. Działania te są organizowane i upowszechniane za pomocą środków technicznych i pozostają wtórne w stosunku do kultury ludowej. Postawa odbiorcy kultury masowej jest zawsze postawą bierną. Kulturę ludową cechuje zaś spontaniczność powstawania (patrz wyżej) i zawsze czynna postawa odbiorcy [5]. Dzieło Tyrmanda nie jest rozbudowanym w powieść tekstem folklorystycznym, choć pisarz sięga niezaprzeczalnie po inspiracje do kręgów kultury ludowej. Związki z folklorem ulicy widać wyraźnie przede wszystkim w konstrukcji głównego bohatera oraz prawidłowym rozumieniu i ukazaniu mechanizmów powstawania i funkcjonowania sensacji.
Zły wykorzystuje wątki i schematy występujące bardzo często w tak zwanych opowieściach z życia. Są one zazwyczaj odbiciem pewnego systemu wartości, jaki wyznaje grupa. W tym przypadku chodzi o środowisko miejskiej ulicy, oczywiście nie w znaczeniu pejoratywnym. System wartości jest nieustannie zagrożony, a opowieść jest ilustracją walki o ocalenie wartości. Stanowi więc ilustrację odwiecznej walki ze złem. Czubala dokonuje systematyki podstawowych schematów aksjologicznych na podstawie opowieści wojennych. Dotyczą one jednak w różnym stopniu czasów pokoju i niekoniecznie muszą się odnosić do schematu: wróg ojczyzny – zagrożony naród. Wrogiem w tego typu tekście kultury jest każdy, kto atakuje życie grupy i narusza jej system aksjologiczny. Cechą specyficzną tych opowieści jest pojawienie się wyidealizowanego bohatera, który przychodzi z pomocą zagrożonym wartościom. Jego walka jest zmaganiem nierównym. Wróg prześladuje bohatera, wydając na niego wyrok śmierci, a nawet przeprowadzając egzekucję, która okazuje się nieskuteczna. Bohater cudem unika śmierci, wstaje z grobu i ucieka. Wymyka się wszelkim obławom i pościgom. Jest brawurowo odważny, sprytny i dzięki tym prymatom zawsze odnosi sukces. Odznacza się również nieskazitelną czystością i nieustępliwością. Wyróżnia się na tle tego co przeciętne i posiada takie same cechy, jakie posiadają bohaterowie mityczni i herosi [6].
Nietrudno zauważyć, że na takich właśnie zasadach Tyrmand buduje postać Złego. Korzysta z wiecznych schematów i wiecznych wątków wypracowanych przez kulturę ludową. Zły ze swoją nadludzkością i niezwykłymi przymiotami staje się kimś w rodzaju współczesnego Janosika czy Zorro. Tymi pokrewieństwami wytłumaczyć można niesamowite, wręcz irracjonalne wyczyny naszego bohatera. Dostrzega to w swojej recenzji Kazimierz Koźniewski:
„Sceneria realistycznie prawdziwa, ale akcja całkowicie bajeczna! Ballada o takim warszawskim Janosiku, który karze bandziorów, aby ludzie mogli żyć spokojniej (…) W Złym, w balladzie (…) nie ma żadnej reguły, logiki materialnej, fizycznej, fabularnej. Nic tu się nie dzieje ani w zgodzie z logiką, ani z fizyką. Wszystko staje się za sprawą »deus ex machina«. Emocja i całkowity woluntaryzm decydują o przebiegu powieściowych wydarzeń” [7]. Koźniewski nazywa to socrealizmem, lecz nie ulega wątpliwości, że zjawiska te mają swe podłoże w wykorzystywaniu schematu oralnego tekstu folklorystycznego.
Autor Złego rozumie mechanizm powstawania tekstów typu „sensacja”, ich rozprzestrzeniania się. Wie, że zarówno nadawca i odbiorca uczestniczą w jego tworzeniu, a sam tekst przechodzi liczne przeróbki i podlega przeróżnym przekształceniom. Znakomitym dowodem na to jest początek rozdziału szóstego, będący dość wnikliwą analizą tych procesów. Tyrmand zdawał sobie sprawę z niesłychanej popularności przekazywanych z ust do ust sensacji. W swoim Dzienniku 1954 pisze pod datą 24 marca:
„O czym gwarzą zebrani przygodnie wędrowcy anno 1954, w dziesiątym roku Polski Ludowej, w rytm kół pociągu przemierzającego serce tego pięknego, starego kraju? Od rubieży Krakowa do samych Kielc, a starczyłoby go i po zieloną toń Bałtyku, jeden temat nie schodził z wokandy, nie sposób go było wyczerpać i każdy spośród siedzących tu ośmiu ludzi miał coś do powiedzenia, dodania, dorzucenia. Zbrodnia, zdziczenie, deprawacja, gwałt, rabunek, kradzież, napad, morderstwo, nadużycie, defraudacja, grabież z bronią w ręku, chuligaństwo, pijaństwo, niepewność dnia i godziny – oto tonacja obyczajowa tych terytoriów najstarszej Polski, ongiś wsi – spokojnej – wsi – szczęśliwej, sennych i leniwych Sandomierzy, Opatowów, Olkuszy, Wieluniów i Bochń. Te niegdyś ciche, słoneczne grody, ubogie, lecz uczciwe, zacofane, lecz schludne, tępawe, lecz bogobojne, nudne, lecz krzepkie, prowincjonalne, lecz wiekowe, przeobrażają się w kolejowych opowieściach w jakąś grząską Arizonę, śmierdzący swojskością Meksyk, przesiąknięty małopolskim błotem i nie naszą, egzotyczną przestępczością” [8].
Odwołując się w swym utworze do tego typu ludzkich doświadczeń, miał świadomość, że istnieje w społeczeństwie głód sensacji, krwawych opowieści o ciemnych stronach życia. Sensacje takie spełniają ludzkie zapotrzebowanie na przeżycie czegoś niezwykłego, wykraczającego poza codzienność. Zły tego rodzaju potrzeby w pełni zaspokajał. Choć w innej formie i w inny sposób, pozostaje on mocno związany z kulturą ludową, z tym co fascynuje szerokie masy społeczeństwa. Osadzenie powieści w takich kręgach było jedną z przyczyn jej niebywałego sukcesu.
W poprzednim rozdziale zajmowałem się związkami powieści Leopolda Tyrmanda z tradycją romantyczną naszej i nie tylko naszej literatury. Były to więc rozważania dotyczące powiązań Złego z kulturą oficjalną, zwaną też wysoką. W tym rozdziale udowodniłem powiązania konstrukcji fabuły i głównej postaci powieści z warstwą kultury ludowej. Wydaje się pewne, że pisząc Złego, Tyrmand wykorzystał również to, co niesie ze sobą kultura masowa. Jest to tym pewniejsze, że po pewnych problemach z klasyfikacją Złego, wstępnym „zamroczeniu gatunkowym”, krytycy raczej zgodnie orzekli, że przynależy on do tej właśnie warstwy kultury. Spróbujmy przyjrzeć się powieści autora Filipa pod tym właśnie kątem.
PRZYPISY
- Nie pozostało mi nic innego jak zostać pisarzem. Rozmowa z Leopoldem Tyrmandem [w:] „Literatura” 1989, nr 11-12, s. 22-25.
- L. Tyrmand, Zły, Warszawa 1966.
- D. Czubala, Opowieści z życia, Katowice 1985, s. 11-12.
- D. Czubala, op. cit., s. 14-19.
- D. Czubala, op. cit., s. 23-24.
- D. Czubala, op. cit., s. 69-79.
- K. Koźniewski, Nie taki zły [w:] „Polityka”, 1990, nr 24.
- L. Tyrmand, Dziennik 1954, Warszawa 1989, s. 339-340.
Najnowsze komentarze