Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego – Rozdział I
Uwagi wstępne
Dlaczego właśnie Kamień na kamieniu Wiesława Myśliwskiego? Co skłoniło mnie do wyboru tej powieści? Jakie cele stawiam przed niniejszą pracą, a jakie są mi z założenia obce? Chciałbym, aby ten krótki wstęp był odpowiedzią na te pytania.
Przytoczę słowa Leszka Bugajskiego, który po ukazaniu się w pięciu kolejnych numerach „Twórczości” Kamienia na kamieniu, dzielił się z czytelnikami obserwacjami dotyczącymi właściwości recepcji tego dzieła:
„powieść zachwyciła i oszołomiła przede wszystkim ludzi bliżej lub dalej związanych z kulturą chłopską, wywodzących się ze wsi, znających problemy wsi i jej mieszkańców, znających istotę przemian zachodzących na polskiej wsi w ostatnich kilku dziesięcioleciach. Inni czytelnicy powieści docenili w pełni sprawność warsztatową jej autora, rozmach narracyjny i inne wartości, pozostali jednak głusi na to wszystko, co nazwanych przed chwilą czytelników rzuciło na kolana” [1].
Nie muszę dodawać, że lektura Kamienia na kamieniu włączyła mnie do grona właśnie tych „rzuconych na kolana”. Tym bardziej, że rzeczywiście należę do ludzi wywodzących się z kultury chłopskiej i głęboko czujących problemy wsi. Innymi słowy, parafrazując powiedzenie Piotra Bratkowskiego – świat narratora Kamienia na kamieniu i mój własny są, jeśli nie całkowicie łączne, to przynajmniej niezmiernie bliskie.
Chciałbym się jednak zastrzec, że będę się starał, aby zachwyt i estetyczny wstrząs wywołane lekturą dzieła Myśliwskiego nie wpłynęły na obiektywność oglądu omawianych spraw. Choć z drugiej strony, nie bez racji są słowa Andrzeja Mencwela, które odnoszę także do siebie, że czytanie tego właśnie utworu „stanowi (…) twoją próbę. Dosłownie – twoją próbę osobistą” [2]. W pewnym stopniu jako swoją próbę osobistą traktuję tę przygodę z czytaniem Kamienia na kamieniu. A nie jest to bynajmniej łatwa próba. „Jest to bowiem powieść, którą trzeba czytać, z którą trzeba żyć przez długi czas, smakować jej kolejne warstwy (…)” [3].
Krytycy zgodnie stwierdzają, że „sensy Kamienia na kamieniu dalekie są od wyczerpania” [4]. Powieść Myśliwskiego jest niezwykle bogata znaczeniowo. Gęstość odniesień kulturowych, religijnych, historycznych literackich nie ułatwia dotarcia do wszystkich znaczeń. Jak pisze Stanisław Burkot:
„Tajemnicą ważnych utworów w literaturze jest to, że żadna interpretacja nie wyczerpuje ich możliwości ukrytych w zamkniętej strukturze sensów. Tego wrażenia doświadczamy przy lekturze Kamienia na kamieniu. Za każdą zamkniętą interpretacją otwiera się nowa możliwość. To zapewne dlatego powieść wywołała żywą reakcję krytyki literackiej. Interpretowano ją w kategoriach fenomenu psychiki chłopskiej, estetyki codzienności, zabawy i święta oraz wierności«, schyłku i śmierci pewnej kultury, w kontekstach biblijno-religijnych bądź heretyckich, rzadziej etycznych i filozoficznych” [5].
Nie stawiam sobie za cel odkrycia wszystkich sensów utworu Myśliwskiego. To, co chciałbym powiedzieć o tej powieści, będzie niepełne i być może rozminie się z główną myślą utworu, jeśli oczywiście założymy jej istnienie. Moje odczytanie Kamienia na kamieniu będzie raczej przypominało wędrówkę przez labirynt znaczeń. Moja droga interpretacji – jedną z potencjalnie możliwych ścieżek.
„Czego nie rozumiesz – pyta Mencwel – Płaczu matki, chleba, grobów? Skaza jest w tobie, nie w tej prozie, więc radź sobie sam” [6]. Bez wiary w to, że rozumiem, nie podjąłbym się tej pracy, choć zdaję sobie doskonale sprawę, że w wielu aspektach przerasta mnie, że być może zbyt krótko wczytywałem się i nie zdążyłem „zżyć się” z dziełem autora Nagiego sadu. Bowiem istnieją „dzieła, z którymi trzeba się zżywać, są utwory, którym wystarcza lektura, są książki, którym półka służy najlepiej. Otóż Wiesław Myśliwski napisał dzieło, z którym zżyć się należy” [7].
W ostatnim monologu powieści Szymon Pietruszka mówi: „Cały świat jest jedną wielką mową. Gdybyś się tak w ten świat dobrze wsłuchał, mógłbyś nawet usłyszeć, co sto lat temu mówili, a może tysiące” [8]. Jeżeli jest we mnie wiara w to, że rozumiem, to zapewne wynika ona z przeświadczenia, że potrafię dobrze się wsłuchać. Oby nie była to wiara złudna.
Ukazanie się Kamienia na kamieniu Wiesława Myśliwskiego nie zaowocowało olbrzymią liczbą opracowań krytycznych. Nie widzę więc potrzeby osobnego zajmowania się nimi. W dalszych rozważaniach będę jednak wielokrotnie odwoływał się do tych głosów krytyki, które moim zdaniem są szczególnie istotne dla uchwycenia najważniejszych sensów omawianej powieści. Z niektórymi z nich będę zaś starał się polemizować.
Najnowsze komentarze