Dwudniowy festyn w Lipinkach zakończony sukcesem
Zakończyło się dwudniowe święto gminy Lipinki. Pomimo deszczowego weekendu i poważnych obaw, że pogoda popsuje imprezę, udało się zrealizować wszystkie punkty programu. Szczególnie wieczorami w lipińskim parku nie zabrakło festynowych tłumów.
W ciągu obu dni imprezy w lipińskim parku prezentowały się zespoły działające na terenie gminy lub związane w jakiś sposób z Lipinkami. Już w sobotę festyn w Lipinkach otworzył bębniarski jam Lipinki-Gliwice. Występ artystów skupionych wokół grupy „Huncfor” to już tradycja gminnych zabaw pod gołym niebem. Wielka szkoda, że ten koncert z powodu deszczu obejrzało niezbyt wielu widzów. Tego samego dnia i niestety przy takiej samej pogodzie zaśpiewali na ludową nutę „Wójtowiacy” z Wójtowej. W niedzielę w strugach ulewnego deszczu i przy równie nielicznej widowni zaprezentowały swe talenty wokalne ludowe zespoły prowadzone przez panią Barbarę Brach – „dziecięcy „Lipowy kwiat” i „Lipiniacy”. Ten ostatni zespół święcić będzie w przyszłym roku XXV-lecie artystycznej działalności.
O wiele więcej szczęścia miała grupa „New Day” prezentująca chrześcijański nurt muzyki. Zespół prowadzi Rafał Boniśniak, który niemal dokładnie rok temu zamieszkał z żoną w Lipinkach. Tuż przed występem „New Day”, który w swym składzie ma muzyków z Wrocławia (Filip Stanisławski – gitara) i Limanowej (Mariola Bukowiec – wokal), zaświeciło słońce i szybko też zapełniły się miejsca na widowni. Żywiołowy lider zespołu usiłował zagrzać zziębniętą publiczność i wciągnąć ją do wspólnej zabawy, co nawet czasem się udawało. Bądź co bądź – afrykańskie rytmy!
Obok „naszych” na festynowej scenie VI Dni Gminy Lipinki swe umiejętności zaprezentowało kilka grup wokalnych z najbliższych okolic. Na uznanie zasługuje na pewno Grupa Śpiewacza „Razem” z Sękowej prowadzona przez Mirka Bogonia, dzięki którego aranżacjom popularne piosenki nabrały nowego wyrazu. Nowoczesny repertuar przedstawiło żeńskie Trio Wokalne, także z Sękowej. Ciekawie zabrzmiały pieśni wykonane przez „Rosę” z Uścia Gorlickiego. Jeśli zabrakło burzy oklasków, to wyłącznie przez pogodę, która szczególnie tych wykonawców nie oszczędziła.
Chyba nie zawiodła także gwiazda sobotniego wieczoru, czyli zespół S.O.S. wykonujący piosenki legendarnej szwedzkiej grupy Abba. Dwie urocze wokalistki starały się nawiązać kontakt z publicznością i poderwać ją do zabawy. Taneczne rytmy spowodowały, że na parkiecie zakręciło się kilka par, a w oczach co starszej publiczności kilka łez za utraconą młodością. I choć zapowiadanej choreograficznej burzy raczej na scenie nie było, to i ten występ zaliczyć można do udanych.
Czy pozostałe atrakcje spełniły oczekiwania uczestników festynu? Trudno mi to ocenić, ale w programie znalazły się i atrakcje dla dzieci, i losowanie nagród, a propozycje gastronomiczne przynajmniej wizualnie mieściły się w festynowych standardach. Niewiele także mogę powiedzieć o wieczornych i nocnych zabawach tanecznych, ale sądząc po liczbie pustych butelek i wyglądzie naszego parku w niedzielny, a zwłaszcza poniedziałkowy poranek, pokuszę się o stwierdzenie, że oczekiwania zostały spełnione.Komentującym pozostawiam ocenę obu zespołów, a w tym roku do tańca grały: „Oscar” i „Zament”.
Pewien niedosyt pozostawił towarzyszący imprezie kiermasz twórczości ludowej i nie tylko. Trudno uwierzyć, aby w naszej gminie nie było ludzi chętnych do zaprezentowania swych talentów rękodzielniczych, bo że utalentowanych rodaków nie brak, tego jestem pewien. Obok sceny obejrzeć można było efekty pracy podopiecznych Warsztatów Terapii Zajęciowej w Lipinkach, wystawę twórczości poetyckiej pani Barbary Brach i wyroby tkackie pani Grażyny Walczyk – Ślusarz. Nie zabrakło również osobnego stoiska Stowarzyszenia Kobiet Wsi Kryg i uginających się od domowych smakołyków stołów. I tylko tyle, choć przecież mamy w gminie i malarzy, hafciarzy, kowali, a nawet twórców origami. Gdzież oni są?
Najbardziej oblegana była wystawa lipińskich WTZ, gdzie można było nie tylko obejrzeć, ale także kupić wyroby wykonane przez wychowanków warsztatów podczas zajęć terapeutycznych. Zadziwia różnorodność prezentowanych przedmiotów – od wypalanych w warsztatowym piecu i pokrytych szkliwem wyrobów z gliny, poprzez oryginalne kartki okolicznościowe, a skończywszy na ręcznie wykonanej biżuterii i malowanym szkle. O każdym z przedmiotów i ich twórcy przepięknie opowiadała pani Maria Raksa – kierownik warsztatów. Widać, że WTZ w Lipinkach żyje i pomaga tym często odrzuconym i niedocenianym przez resztę społeczeństwa.
A więc pozostała nam Pagorzyna i festyn, na który chyba czekamy najbardziej. Świadczą o tym choćby dane z wyszukiwarek – tylko w ostatnich kilku tygodniach odwiedzający NIS Lipinek 700 razy wpisywali hasło „festyn w Pagorzynie”, poszukując informacji o tej imprezie. A więc do zobaczenia w Pagorzynie, tym bardziej, że jako patron medialny NIS Lipinek będzie na tym festynie pełnoprawnym uczestnikiem.
Najnowsze komentarze