Lokowanie „gejowskiej” propagandy
Felieton Mieczysława Ryby.
Współczesna reklama różni się zasadniczo od tej lansowanej jeszcze kilka lat temu. Proste, nachalne wmawianie ludziom, że dany proszek czy kosmetyk jest najlepszy, nie jest już dzisiaj skuteczne, gdyż większość odbiorców przełącza kanał w czasie emisji reklam.
Potrzebne są nowe chwyty. Zatem stacje umawiają się na konkretne godziny, tak aby widz nie mógł łatwo znaleźć kanału, gdzie w danym czasie nie ma reklam. Z drugiej strony szuka się formuł przyciągających widza. Polega to na aranżowaniu jakichś dowcipnych scen, które rozbawiając, przyciągają uwagę odbiorcy i czynią go tym bardziej podatnym na przekaz reklamowy.
Najbardziej jednak bodaj popularną formą reklamy jest dzisiaj tzw. lokowanie produktu. W przeróżnych filmach, kreskówkach a nawet w programach publicystycznych umieszcza się jakiś produkt, pokazywany jakby mimochodem. Widz wciągnięty w daną fabułę zupełnie bezwiednie przyjmuje do wiadomości, że na topie jest jeździć taką a nie inną marką samochodu, pić takie a nie inne piwo.
Mało sobie jednak ludzie zdają sprawę, że można dokonywać lokowania nie tylko jakiegoś produktu materialnego. Równie dobrze można w ten sposób wciskać ludziom produkt ideologiczny. Tylko naiwni nie widzą, że za akcją charytatywną Jerzego Owsiaka gdzieś w tle jest lansowana ideologia przystanku Woodstock, jednoznacznie nawiązująca do tradycji rewolucji kulturalnej lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych.
Równie mocno w przeróżnych programach informacyjnych raczono nas obrazami maltretowanych przez własnych rodziców dzieci, a wszystko po to, by jakiś na poły zwariowany profesor psychologii mógł powiedzieć, że wszystko się zaczyna od pierwszego klapsa. Siła sugestii jest tak duża, że kiedy uchwalano w Polsce absurdalną do szpiku kości ustawę o penalizacji klapsa, opinia publiczna (w tym katolicka) przyjęła to bez większego oporu.
Jeśli dziś przyjrzymy się różnego typu filmom polskiej produkcji, w szczególności tym sponsorowanym przez różne TVN-y, okaże się, że w prawie każdym pokazany jest w pozytywnym świetle homoseksualizm. Pary homoseksualne pojawiają się w komediach romantycznych skierowanych dla kobiet (również w okolicznościach Wigilii świąt Bożego Narodzenia – patrz: „Listy do m”), jak i w poważnych dramatach przeznaczonych dla wszystkich. Aż do znudzenia powiela się hollywoodzki scenariusz, jak to zakochana dziewczyna ma wspaniałego przyjaciela geja, który na sposób doskonały radzi jej, jak zdobyć serce umiłowanego mężczyzny („Śniadanie do łóżka”). Banalność tych scenariuszy aż razi, ale cel jest osiągany – budowanie u ludzi przyzwolenia dla związków z natury nie do zaakceptowania. Potrzeba bardzo długiego procesu, aby wtłoczyć szczególnie w głowy rodziców, że homoseksualizm nie jest chorobą, ale po prostu opcją. Lokowanie produktu w postaci związków homoseksualnych w dziesiątkach filmów i programów rozrywkowych jest wręcz niewiarygodne.
Warto o tym wszystkim pamiętać, gdy chcemy kogoś zachęcać lub odradzać mu jakiś film. Dzieło sztuki nie jest groźne wtedy, gdy pokazuje zło, nawet gdy jest to forma czasem brutalna. Jeśli zło w treści danego dzieła jest po prostu zdemaskowane, widz mimo wszystko wychodzi z kina duchowo bogatszy. Największe szkody ponosi odbiorca wtedy, gdy nie ma jasnych kryteriów oceny, co jest dobre a co złe. Ukryty za nieraz wielkim sentymentalizmem relatywizm burzy prawdziwościowy obraz świata wielu ludziom, w szczególności dzieciom i młodzieży. I tu jest szczególne zadanie dla nas dorosłych, aby wyjaśnić, na czym polega fałsz takiego przekazu. Bardzo jednoznaczne recenzowanie rożnego typu produkcji jest po prostu w dzisiejszym czasie konieczne i powinni się również za to zabrać znawcy sztuki filmowej, stojący na gruncie klasycznej (prawdziwościowej) wizji świata.
Jeśli artysta promuje fałszywy obraz świata, to przeczy misji, do jakiej został powołany. Sztuka powinna uzupełniać braki w naturze, a nie je pogłębiać. Promocja fałszu (a na tym właśnie polega promowanie różnych zboczeń) jest zatem pogłębianiem braków, czyli szerzeniem zła w świecie.
Opór przed tego typu propagandą, również obnażanie reklamy homoseksualizmu w różnych produkcjach filmowych, może być skuteczną obroną przed niszczeniem polskiej rodziny. Tam gdzie szerzy się fałsz, jedyną skuteczną obroną jest pokazywanie prawdy. W tej wojnie wtedy będziemy zwycięzcami, gdy społeczeństwo obroni się przed kolejną falą sejmowej batalii spod znaku legalizacji „małżeństw homoseksualnych”.
Mieczysław Ryba (ur. 14 stycznia 1969 w Bieczu) – polski historyk, nauczyciel akademicki, członek Kolegium IPN, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Ukończył w 1994 studia w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, w 1998 uzyskał stopień naukowy doktora. Habilitował się w 2008. Kieruje Katedrą Historii Systemów Politycznych XIX i XX w. KUL, pracuje też jako wykładowca w Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jest publicystą m.in. Radia Maryja, “Naszego Dziennika” i “Myśli.pl”. Pochodzi z Lipinek. Od 3 lutego 2013 r. współpracuje z naszym portalem.
Panie Macieju w mojej głowie, jak się to określa w tym artykule, żadna propagadna gejowska nie wyrządziła szkody. Szanuję ludzi za to jacy są, a nie kim są, a oni szanują mnie.
Bardzo dobry artykuł, promocja tego syfu jakim jest homoseksualizm w serialach jest coraz bardziej nachalna i bezczelna. Dość już niszczenia i deprawacji naszej młodzieży…trzeba się temu zdecydowanie przeciwstawić
Akurat młodzieży homoseksualizm najmniej przeszkadza, oni już należą do innego świata, do świata tolerancji, otwartości, zrozumienia, mają zupełnie inny światopogląd na wiele spraw w porównaniu do polskich moherów.
No cóż, już po tych kilku komentarzach widać jakie szkody wyrządziła dotychczas w umysłach propaganda „gejowska”, której lokowanie tak celnie opisał Pan Mieczysław Ryba.
Nie zdziwiłbym się, gdyby nasz felietonista pedofilię wśród księży zbagatelizował.
w powyższym poście imię felietonisty napisane zostało mała literą, jest to oczywiście przypadek za króry przepraszam, nie było to zamierzone
Widze że Pan mieczysła staje się coraz bardziej aktywny na naszym portalu, porusza rożne kwestie i problemy.
Jeśli to czyta (a zapewne tak jest) chciałbym poznać jego przemyślenia nad niewątpliwie ważną kwestią jaką jest sprawa pedofilii wśród duchownych. Jest to znacznie poważnejszy problem niż te dotad omówione i zapewnie wielu mieszkańców byłoby zainteresowanych informacją na ten temat.
ziemniaki w piwnicy gniją jak się to czyta…
Tak, zamiast wpłacić na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, lepiej zasilić konto Radia Maryja. :)
Czy homoseksualizm jest chorobą? Nie sądzę! Przyzwolenie dla związków nie do zaakceptowania? A gdzie tu jest tolerancja, prawo do życia i wolności. Tym ludziom nie jest łatwo żyć w społeczeństwie, więc nie wmawiajmy im choroby, nie leczmy na siłę i nie potępiajmy.