Prof. Mieczysław Ryba: Korea – geopolityka i ideologia
Korea Północna to mały kraj, który – wydaje się – nie powinien odgrywać większej roli w historii. Rzeczywiście był to obszar przez długi czas bez większego, podmiotowego znaczenia, kraj będący obiektem bezpośrednich wpływów albo chińskich, albo japońskich. Dopiero upadek potęgi japońskiej po drugiej wojnie światowej dawał perspektywę zbudowania niezależnego państwa koreańskiego.
Starły się tutaj jednak wpływy USA i ZSRR. Istotne jest to, że na tym półwyspie nie doszło do drugiej Jałty, gdzie USA oddały Europę Środkową we władanie Stalina. Stany Zjednoczone nie odstąpiły Stalinowi wszystkich kart do gry na Dalekim Wschodzie.
Stąd trochę przypominający wariant niemiecki podział kraju na komunistyczną Północ i kapitalistyczne Południe. Ten podział miała przerwać słynna wojna koreańska z 1950 roku. Atak komunistycznej Północy na kapitalistyczne Południe był możliwy na skutek olbrzymiego triumfu komunizmu w Azji po wygranej przez Mao Tse-tunga wojnie domowej w Chinach. Sowieci byli przekonani, że Amerykanie przerażeni tym, co się stało w Państwie Środka, nie będą w stanie zareagować na atak Korei Północnej.
Już wówczas wszystko to odbywało się w kontekście zagrożenia użycia broni nuklearnej. Związek Sowiecki, posługując się wyrafinowanymi metodami szpiegowskimi, zdołał wyprodukować broń nuklearną, która w praktyce stanowiła równowagę dla amerykańskiego potencjału w tym zakresie.
Zatem proste użycie przez Amerykanów broni masowego rażenia było niemożliwe z uwagi na prawdopodobny odwet sowiecki. Dlatego wojna w Korei odbywać się musiała przy użyciu środków konwencjonalnych (inaczej niż wcześniejsza wojna w Japonii).
Korea była zatem wielkim i bardzo głośnym teatrem zmagań między komunistami wspieranymi przez Sowietów i siłami popieranymi przez USA. W późniejszym czasie wszystko to miało znajdować tylko powielenie (Wietnam, Afganistan). Wojna zakończyła się utrwaleniem podziału Półwyspu Koreańskiego na dwa państwa, jedno wspierane przez Waszyngton, drugie przez Moskwę.
Korea Północna była budowana jako państwo wybitnie komunistyczne. Ze względu na azjatyckie, despotyczne tradycje polityczne komunizm przybrał tu orwellowskie wręcz formy totalitaryzmu, do dziś zadziwiającego i przerażającego zarazem. Trudno znaleźć państwo w świecie, gdzie wolność byłaby zduszona do takich rozmiarów, jak w Korei Północnej.
Korea Południowa z kolei paradoksalnie skorzystała na tej sytuacji. Z jednej strony chodziło o sferę bezpieczeństwa (amerykańskie zaangażowanie militarne w obronę państwa południowokoreańskiego), z drugiej – o sferę gospodarczą (pomoc USA w zbudowaniu silnej gospodarki na południu, stanowiącej blokadę dla rozprzestrzeniania się idei komunizmu wśród społeczeństwa).
W podobnym położeniu znalazło się kilka krajów w świecie (np. Japonia i Tajwan w Azji, RFN w Europie). Ta nieustanna rywalizacja między ZSRS a USA wyostrzyła totalitarny terror w Korei Północnej do tego stopnia, że państwo to stanowi dziś prawdziwy relikt przeszłości komunistycznej, nieobecny w takiej formie ani w Chinach, ani tym bardziej we współczesnej Rosji.
To, co dzieje się teraz w Korei, budzi duże zainteresowanie świata. Z pewnością nieustanne ukazywanie, na czym polega życie społeczne w tym państwie, powinno być przestrogą dla tych, którzy komunizm uważają jedynie za ciekawy, historyczny projekt budowania raju na ziemi. Patrząc na zbrodnie systemu tam panującego, możemy wprost zdefiniować ideologię komunistyczną jako z gruntu zbrodniczą, godną totalnego potępienia, bez relatywizowania, tak częstego i dziś wśród elit zachodnich.
Komunizm jako ideologia powstał na Zachodzie, jednak najlepszą glebę dla rozwoju zyskał w Azji, gdzie tradycje totalitarne były bardzo silne (dziedzictwo despotyczne tamtejszych cywilizacji). Wszak samą Rosję, gdzie rewolucja najpierw święciła swe triumfy, można by zaliczyć za Feliksem Konecznym do krajów o dominacji azjatyckiej metody ustroju życia zbiorowego (cywilizacja turańska). W pewnym sensie Zachód, który wydał Marksa czy Engelsa, nie może się pozbyć odpowiedzialności za to, co się dzieje na Dalekim Wschodzie od strony ideologicznej i ustrojowej.
Wydaje się jednak, że zainteresowanie krajów Zachodu Koreą Północną nie byłoby takie wielkie, gdyby nie broń nuklearna, w posiadaniu której jest reżim w Phenianie. Dziś mocarstwa w tym obszarze świata nie są tak mocno skonfliktowane, jak to miało miejsce w latach pięćdziesiątych XX wieku. Nawet komunistyczne, bądź co bądź, Chiny z dużym dystansem patrzą na szaleństwa reżimu Korei Północnej.
Zainteresowanie eskalacją napięcia między koreańską Północą i proamerykańskim Południem ma przede wszystkim związek z możliwością użycia broni masowej zagłady, czego boją się wszyscy. Skutki ekologiczne i humanitarne takiego ataku byłyby trudne do przewidzenia dla wszystkich sąsiadów Korei, a pośrednio nawet dla USA.
Najpewniej właśnie dlatego wielu analityków twierdzi, że do otwartej wojny z Koreą Północną może nie dojść, dojdzie natomiast na pewno do spotęgowanej manifestacji siły wszystkich potencjalnych stron konfliktu. Analizy te jednak są zakotwiczone na jednym założeniu: na przekonaniu, że Phenian będzie zachowywał się racjonalnie. Jednakże nie można do końca oczekiwać racjonalności po państwie zbudowanym na bazie sekciarskiej, zbrodniczej ideologii, która do tej pory pochłonęła na świecie dziesiątki milionów istnień ludzkich.
Prof. Mieczysław Ryba
Najnowsze komentarze