Ile kosztuje administracja w powiecie gorlickim?
Najwięcej na urzędników administracji publicznej wydali w roku 2012 mieszkańcy gminy Moszczenica – 431,43 zł w przeliczeniu na jednego mieszkańca, co daje 360 miejsce wśród gmin do 5 tys. ludności (na 564). Najtaniej jest w Bieczu. Tutaj urząd kosztuje jednego mieszkańca gminy tylko 157,39 zł. Daje to w kategorii gmin miejsko-wiejskich pow. 15 tys. ludności… 2 miejsce (na 141).
To dane z najnowszego rankingu opublikowanego przez profesora Pawła Swianiewicza, doradcy prezydenta ds. samorządu, który od ponad dekady bada wydatki samorządów na administrację. Raport ukazał się w Piśmie Samorządu Terytorialnego „Wspólnota”. Twórca rankingu wziął pod uwagę wszystkie wydatki bieżące w dziale klasyfikacji budżetowej „administracja publiczna”, z wyjątkiem wydatków na remonty bieżące. Ze względu na silny związek kosztów funkcjonowania administracji z wielkością jednostki, ranking podzielono na wiele kategorii, tak aby porównywać samorządy o podobnej wielkości.
W kategorii małych gmin do 5 tys. mieszkańców sklasyfikowano 564 jednostki. Znalazły się tutaj wspomniana wcześniej gmina Moszczenica i gmina Sękowa. W tej ostatniej koszt utrzymania administracji wyniósł w 2012 roku w przeliczeniu na jednego mieszkańca 377,60 zł, co sytuuje Sękową na 211 miejscu.
Najwięcej jednostek samorządu terytorialnego znalazło się w kategorii gmin od 5-10 tys. mieszkańców – gminy: Lipinki, Łużna, Uście Gorlickie i Ropa. Ogółem porównano tu wydatki 747 gmin Polski. Najtańszą administrację ma gmina Łużna, która wydaje 257,23 zł (102 miejsce), zaraz za nią gmina Lipinki z kosztem administracji 294,28 zł (254 miejsce) „na głowę”. O wiele drożej kosztowała podatników administracja gminy Ropa – 370,33 zł (600 miejsce), a najdrożej koszt urzędowania wypadł w gminie Uście Gorlickie – 385,04 zł (627 miejsce).
W osobnych kategoriach znalazły się gminy miejsko-wiejskie Bobowa i Biecz. Gmina Biecz w swojej grupie miast innych pow. 15 tys. mieszkańców sklasyfikowany został na 2 pozycji najtańszych samorządów. Wydaje się tutaj na administrację publiczną w przeliczeniu na jednego mieszkańca jedynie 157,39 zł. W tej kategorii autor rankingu umieścił 141 jednostek terytorialnych Polski. Natomiast gmina Bobowa trafiła do grupy miast innych do 10 tys. mieszkańców i tutaj zajęła równie wysokie, bo 3 miejsce na 288 sklasyfikowanych samorządów. Koszt utrzymania urzędników w Bobowej to tylko 219 zł na każdego bobowianina.
W kategorii gmin pow. 10 tys. mieszkańców znalazła się gmina Gorlice. Jej mieszkańcy wydali w 2012 roku na utrzymanie administracji po 225,03 zł, co pozwoliło zająć 57 miejsce na 260 tego typu gmin w całej Polsce. W połowie stawki w swojej kategorii, czyli miasta pow. 20-30 tys. mieszkańców, uplasowały się Gorlice. Na 81 tej wielkości miast powiatowych zajęły 40 miejsce z wynikiem 240 zł na jednego mieszkańca. Ile kosztuje administracja powiatu gorlickiego? Tanio. Nasz powiat w swojej grupie zajął 21 miejsce (na 149), wydając w 2012 roku w przeliczeniu na jednego mieszkańca tylko 70,83 zł.
Większość gmin i miast powiatu gorlickiego sukcesywnie obniża koszty funkcjonowania administracji publicznej i zajmuje coraz wyższe miejsca w corocznym rankingu „Wspólnoty”. Wśród tych jednostek samorządowych, które w latach 2010-12 zwiększały koszty utrzymania struktury administracyjnej znalazły się jedynie miasto i gmina Gorlice oraz gmina Moszczenica. Te samorządy spadają w rankingu opracowywanym przez prof. Pawła Swianiewicza.
Czy tego typu statystyka ma jakiś sens? Czy ranking tego, ile kosztuje administracja, naprawdę odzwierciedla skuteczność i gospodarność polskich samorządów? Bez wątpienia nie i trzeba jego wyniki brać z dużym przymrużeniem oka. Najlepiej scharakteryzował to sam autor zestawienia, który wypowiedział się w ten sposób:
Od kilkunastu lat (bo tyle już było edycji rankingu) do znudzenia powtarzam, że powierzchowna, populistyczna interpretacja wyników może być bardzo myląca, a także krzywdząca dla niektórych samorządów. Większe wydatki na administracje to wcale nie zawsze marnowanie pieniędzy podatników na fanaberie urzędników. Skutkiem może być lepsza, sprawniejsza obsługa obywateli, a także np. większa skuteczność w pozyskiwaniu funduszy unijnych. Nasze proste zestawienie nie jest w stanie uchwycić takiej zależności między wydatkami a ich efektami. Ale na pewno pozycja w rankingu dla każdego szefa urzędu może być materiałem do refleksji i wewnętrznego audytu wydatków.
Ostateczną interpretację pozostawiam Wam, drodzy Czytelnicy NIS Lipinek :)
Ależ te rankingi są dziwaczne. Gmina Moszczenica ma taką drogą administarcję? Nie! Tylko w tym dziale gospodarki narodowej – administracja publiczna – musieliśmy sklasyfikować wydatki na utrzymanie całego Programu Przeciwdziałania Wykluczeniu Cyfrowemu. Dajemy 130 rodzinom w gminie i wszystkim jednostkom oświatowym (także dla przedszkoli) darmowy internet. Mamy wybudowaną własną sieć bezprzewodową i co ciekawsze otrzymaliśmy na to dotację ze środków unijmych w wysokości 100%! Tylko po stronie wydatków musimy wykazywać pełne, prawdziwe koszty i dlatego tak wydatki administarcyjne zostały zawyżone. Nie ma to nic wspólnego z kosztami utrzymania urzędu.
Jerzy Wałęga
ja uważam że zarobki Wójta w naszej gminie są kolosalne na początku kadencji powinien dostać najniszą krajową a podwyżki powinien dostawać adekwatnie do swych osiągnięć dla gminy ale cóż w naszej gminie Wójt najpierw dostaje 10.000 pensji a póżniej się go rozlicza kolejność powinna być odwrotna
Ciekawsze byłoby porównanie siatki płac w samym Urzędzie. Jak się np. mają procentowo pobory Wójta do poszczególnych stanowisk. Jeśli są podwyżki to o ten sam wskaźnik wszystkim niech Rada podnosi, bo z zestawienia jasno wynika, ze pracują tam za psie pieniądze (i nie mam tu Wójta na myśli).
Zarobki np. wójtów powinny być adekwatne do zamożności gminy, a nie jak jest teraz nasi włodarze tuczeni są ekstremalnie wysokimi pensjami bez żadnego logicznego powodu. Podstawą zarobków powinna być na przykład średnia krajowa(przecież wszyscy lubią statystyki) i jeśli gmina jest powyżej jakiejś tam średniej bogatsza można zwiększyć wynagrodzenie w rozsądnych granicach. Czekam na inne ciekawsze propozycje przecież to my jesteśmy ich chlebodawcami.