Mieczysław Ryba: Polska i Europa na początku 2015 roku
Rok 2014 się skończył i przychodzi naturalna refleksja dotycząca przyszłości społeczno-politycznej naszego kraju. Trudno jest dziś twierdzić, aby w ubiegłym roku radykalnie zmienił się układ sił politycznych w Polsce. Wprawdzie Donald Tusk odszedł ze stanowiska premiera, obejmując funkcję przewodniczącego Rady Europejskiej, nie oznacza to jednak, że skończyły się rządy Platformy Obywatelskiej.
Roszady ministerialne, jakich dokonała premier Ewa Kopacz, nie spowodowały radykalnego polepszenia polityki państwowej. Nadal mamy do czynienia z czymś w rodzaju „propagandy sukcesu”, która to propaganda wciąż jeszcze znajduje swój odzew w pewnych kręgach społecznych. Słusznie zatem niektórzy prawicowi publicyści głoszą, że współczesna Polska przypomina tę z czasów saskich. W osiemnastym wieku polityka uległa radykalnej patologizacji, ale samopoczucie elity szlacheckiej było doskonałe. Słynne „jedz i popuszczaj pasa” świadczyło o dużym samozadowoleniu społecznym w dobie upadku państwa, ale zarazem o skrajnej głupocie politycznej.
Współczesne zadowolenie z rządów wyprzedających polską suwerenność za unijne dotacje musi budzić niepokój kręgów patriotycznych. Mimo rozlicznych afer na szczytach władzy (wystarczy wspomnieć aferę hazardową, podsłuchową, aferę związaną z liczeniem głosów podczas wyborów samorządowych) nie ma radykalnego odejścia społeczeństwa od obecnej koalicji. Oczywiście erozja jest na tyle duża, że można się spodziewać, że rok 2015, rok wyborów prezydenckich i parlamentarnych doprowadzi do radykalnych zmian, ale na razie koalicja trzyma się przy władzy.
Wszystko to jest tym bardziej niebezpieczne, że w naszym bezpośrednim otoczeniu toczą się bardzo intensywne zmagania o dominację w regionie środkowej Europy. Rosja utraciła kontrolę nad Kijowem, starając się poprzez intensywne działania polityczne i militarne doprowadzić do odzyskania terenów Ukrainy. Działając w ten sposób, przejęła pod swoje władanie Krym i toczy zacięte walki o dominację w rejonie Donbasu. Regularna wojna Rosji z Ukrainą przeniosła się na poziom wojny gospodarczej, która objęła olbrzymie obszary współczesnego świata. Bardzo intensywne działania Zachodu, w szczególności Amerykanów, doprowadziły do osłabienia gospodarki rosyjskiej. Stało się tak nie tyle na skutek sankcji, mających przecież ograniczony charakter, ile z powodu prowokowanego przez Amerykanów i ich sojuszników spadku cen ropy naftowej. Rosja żyjąca z handlu ropą i gazem przeżywa zatem olbrzymi kryzys. Wszystko to zmusza wielu obserwatorów do konstatacji, że stan taki może generować kolejne konflikty zbrojne. Póki bowiem Moskwa posiada przewagę militarną i rezerwy finansowe, by wojnę prowadzić, może rekompensować swoje straty poprzez prowokowanie kolejnych konfliktów militarnych. To dlatego kraje bałtyckie (byłe republiki sowieckie) czy też kraje byłego bloku wschodniego mogą czuć się zagrożone zaistniałą sytuacją.
Widzimy zatem, że sytuacja zarówno wewnętrzna, jak i międzynarodowa jest niezwykle napięta i wiele istotnych rozstrzygnięć może nastąpić w 2015 r.
Pierwsza cześć artykułu mało obiektywna , stronnicza..W 3 miesiące ciężko schudnąć…
P.S. Nie jestem fanatykiem P.O.