Uroczy budynek przystanku na zajezdni autobusowej, czyli kolejna wizytówka Lipinek
Choć czasy swego rozkwitu komunikacja autobusowa w Lipinkach ma już wyraźnie za sobą, pozostały po niej urocze relikty. Najważniejszym z nich jest budynek zajezdni w samym centrum stolicy naszej gminy, który miejscowych i przyjezdnych zachwyca stanem technicznym, czystością i artystycznym wystrojem.
Niegdyś kwitł tu lipiński handel, a wspomnienie „kiełbasy od Stygara” nadal żywe jest wśród miejscowej ludności. Podróżni oczekujący na autobus mogli schować się przed wiatrem, deszczem czy śniegiem w poczekalni. Ale to już przeszłość. Budynek nie pełni obecnie żadnej z funkcji, dla których kiedyś powołany został do istnienia. Pomieszczenie po sklepie zamknięte na głucho, a poczekalnia…
Powiedzieć, że poczekalnia straszy swym wyglądem, to powiedzieć stanowczo zbyt mało. Obskurne, zdewastowane i pokryte szaletowymi napisami wnętrze stało się jakże czytelnym symbolem rozumienia i traktowania w Lipinkach przestrzeni publicznej. Wszechobecny brud, zdewastowane ławki i upstrzone prymitywną twórczością ściany odstręczają każdego normalnego człowieka nie tylko od czekania tu na autobus, ale nawet od wejścia do środka.
I tak jak zazwyczaj, przeszkadza to bardzo nielicznej części mieszkańców naszej miejscowości. To, co powinno oburzać i wywoływać rumieńce wstydu, stosunkowo szybko staje się normą niewartą nawet wzruszenia ramionami. Problem pod koniec ubiegłego roku pojawił się już na Facebooku, a nawet został zgłoszony do Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa. Dziś zgłoszenie to oznaczone jest na niebiesko jako „potwierdzone i wyeliminowane”. Ot, taka ironia losu…
Dlaczego nie może być inaczej? Niczym już Lipinki nie mogą się pochwalić, jak tylko rysowanymi przez nastolatków członkami i kibolskimi hasłami? Czy w centrum gminy nie może funkcjonować przystanek autobusowy z przyjemnym, zadbanym wnętrzem, do którego można byłoby wejść bez poczucia obrzydzenia i poczekać parę chwil? Zwłaszcza gdy, tak jak ostatnimi dniami, wiosna nieco kaprysi. A może warto pomyśleć o gminnym monitoringu? W sumie kosztowałoby to znacznie mniej niż środki na naprawę i sprzątanie ciągle dewastowanych miejsc publicznych.
jaka gmina taki przystanek